czwartek, 30 października 2014

5.Planica- początek i koniec

       Tak jak zaplanowała Ewa udały się do Planicy. Ania nic nikomu nie powiedziała, nawet Kamilowi i rodzicom. Wspólnie z Ewą zdecydowały, że rozsądne będzie powiedzieć najpierw braciom Kot.
Cała drogę do słonecznej Słowenii brunetka spędziła w milczeniu, nie mogła sobie wyobrazić jak to będzie... studia, praca, małe dziecko... Maciek... jak on się w tym odnajdzie? Co będzie czuł Kuba?
      -Ania dojechałyśmy... wyskakuj czas rozprostować kości...- oznajmiła Ewa wysiadając z taksówki, która przywiozła ich z lotniska.
     -Nie mogę... nie chce się z nimi widzieć... co ja narobiłam...
     -Ej ej... rozmawiałyśmy o tym tyle czasu... musisz to wyjaśnić puki oni sami do tego nie doszli...
     -Wiem Ewa... ale może zaczekajmy... niech się sezon skończy, niech się cieszą...
     -Jak chcesz, ale pamiętaj, że jest tu też Kuba i trudno Ci będzie przez cały weekend udawać, że jesteś dziewczyną ich oby, widząc ich cały czas... albo Maciek pęknie i powie Kubie i to będzie koniec, albo ty się wykończysz... porozmawiaj z nimi od razu...
Ania nie zdążyła nic odpowiedzieć, gdyż zza drzew wyłonił się rozpromieniony Kamil, a za nim Maciej i Jakub.
       -Cześć kochanie!- krzyknął Stoch i wziął żonę w objęcia.
       -Moja!- przywitał się Kuba przytulając i całując Anie na co Maciek zareagował kwaśną minął i kopnięciem w leżący najbliżej niego kamień, który na jego nieszczęście uderzył w drzwi taksówki robiąc na nich dość widoczną rysę.
      - Co pan zrobił najlepszego?! Myśli pan, że jak pan jest gwiazda to pan wszystko może?- oburzył się taksówkarz- Zapłaci pan za to!
      - Młody co Ty znowu wyprawiasz?- zdziwił się Kuba
      - Nic! Już dobrze ile się należy?- zwrócił się w stronę zdenerwowanego kierowcy.
      -Aniu nie przejmuj się, on jest po prostu zdenerwowany... koniec sezonu i te sprawy... chodź do hotelu, zaniosę Ci torbę do pokoju.- szepnął starszy Kot i razem odeszli w stronę budynku.
Stochówna wiedziała, że to co niebawem wyjawi zmieni sytuacje o 180 stopni, wiedziała, że nie tylko zawali świat Kuby, ale również Macieja i całej ich rodziny, ale sama do tego nie doprowadziła... do dzieci trzeba dwojga.

Weszła do dużego pokoju, który miała dzielić z Ewą i usiadła na łóżku. Zastanawiała się kiedy będzie odpowiedni moment, czy powinna im powiedzieć prawdę razem... czy każdemu z osobna... z zamyśleń wyrwał ją głos Jakuba:
     -Ej kochanie co się dzieje? Jesteś jakaś taka niewyraźna... źle się czujesz?- spytał
     -Taakkk... chciałabym zostać sama, jestem trochę zmęczona.- oznajmiła i nim zdążył cokolwiek powiedzieć znikła za drzwiami łazienki.


***


      -Maciek... ja muszę... muszę Ci coś powiedzieć... proszę spotkajmy się z tyłu za hotelem o 20, tylko nie mów Kubie.- poprosiła brunetka i porozumiewawczo zerknęła na stojącą obok bratową.
      -Jeszcze mu nie powiedziałaś? Anka do cholery ileż można to ciągnąć? Jesteś ze mną czy z nim? A może jest ktoś trzeci i tylko z nami grasz?- uniósł się
      -Przeginasz!
      -Przepraszam, ale zrozum, że ja tak nie dam rady! Nie mogę patrzeć jak się z nim całujesz, nie mogę słuchać jak on mówi do Ciebie kochanie... to dla mnie za dużo... a myślisz, że on będzie szczęśliwszy jak będziesz oddalać to w nieskończoność... Aniu proszę Cię...- powiedział już spokojniej
      -Maciek proszę Cię, bądź o 20 za hotelem wszystko Ci wyjaśnię!- odparła i się rozłączyła.
Sytuacja była delikatnie mówiąc nie ciekawa, a nieświadomy niczego Kot wcale tego nie ułatwiał.
      -Ewa co ja zrobię, jak Maciek nie uzna tego dziecka... co powie Kamil... co powiedzą rodzice...- szepnęła i ukryła twarz w dłoniach.
      -On Cię kocha, on za Tobą szaleje... nie zostawi Cię... a jak zostawi to będzie miał ze mną doczynienia!- oznajmiła walecznie blondynka. - Hej będziesz miała dziecko, ile ja bym dała żeby być na Twoim miejscu...- dodała ciszej i posmutniała.
   
Los ewidentnie zrobił im figla... miało być inaczej. Nie tak... inaczej.


***


Punkt o 20 Ania zjawiła się na drużce za hotelem. Było mroźno i sypał śnieg, siostra Stocha niecierpliwie chodziła w koło próbując się rozgrzać. Po kilku minutach zza zakrętu wyłonił się Maciek.
      -Przepraszam Cię bardzo, ale musiałem się pozbyć Kuby. Zmarzłaś?- spytał i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
      -Trochę, nieważne, chodźmy się przejść.- odparła i nie czekając na odpowiedź ruszyła przed siebie.
      -Aniu co się dzieje, co chciałaś wyjaśniać? - spytał po chwili ciszy.
      -Popatrz mi w oczy i obiecaj, że się nie zdenerwujesz i że mnie nie zostawisz... Maciuś proszę obiecaj.- szepnęła przestraszona i mocno wtuliła się w jego pierś mając świadomość, że może to być ostatni raz.
       -Ej spokojnie... co się dzieje? Aniu nigdy Cię nie zostawię, nie mógłbym wypuścić z rąk takiego skarbu...- zapewnił i odwzajemnił uścisk. Nie było już odwrotu, Stochówna wzięła dwa głębokie wdechy i niepewnie się uśmiechnęła:
       -Ta noc ostatnio... nie wiem jak Ci to powiedzieć... Maciek... wiem, że kariera jest dla Ciebie ważna, że chcesz się rozwijać... wygrywać... jesteś jeszcze taki młody...- przerwała, ale nie miała odwagi spojrzeć w jego oczy- Jestem w ciąży. Będziemy mieli dziecko... to już pewne...- wyrzuciła z siebie, a pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.
Młody Kot nie wiedział co ma powiedzieć...co ma myśleć. Dziecko... teraz... już... Kochał Anie i tego akurat był pewien, ale nie widział dobrego wyjścia z sytuacji...studia, skoki, rodzice... problemy zaczęły się przed nim piętrzyć jak klocki w budowanych przed dzieci fortecach... ale był facetem, był dorosłym facetem, który wszędzie ogłaszał, że jest w stanie utrzymać swoją rodzinę... i właśnie przyszedł moment żeby to udowodnić.
       -Ależ to wspaniale! Kochanie nie martw się niczym, damy rade, ja Ci ze wszystkim pomogę! Weźmiemy ślub, zamieszkamy razem, będzie cudownie!- oznajmił choć wiedział, że to nie jest takie proste...
       -Maciek jak ty to sobie wyobrażasz...przecież Kuba... Twoi rodzice...- westchnęła i kilka słonych łez spłynęło jej po policzku.
       -Nie płacz! Jakoś to będzie... to znak, że musisz w końcu powiedzieć Kubie o wszystkim...
       -Wiem...
       -Kiedy zamierzasz to zrobić? Mogę przy tym być?
       -Nie, muszę to sama załatwić...

***

   Po dłuższym spacerze z ukochanym Stochówna wróciła do pokoju z jednym problem mniej. Nie mogła uwierzyć, że Maciek przyjął wiadomość o ich dziecku w taki sposób. Spodziewała się krzyków, wyrzutów, pretensji, a tym czasem młodszy Kot zachował się wyjątkowo odpowiedzialnie. Teraz trzeba było jedynie powiedzieć Kubie... a to wydawało się jeszcze trudniejsze...

    Z samego rana jeszcze przed śniadaniem Ewa zabrała przyjaciółkę na spacer. Wszędzie było mnóstwo kibiców przeróżnych narodowości, oczekujących na popołudniowe zawody. Planica ożyła i taką Planicę kochała Ewa. Ten cały zgiełk i zamieszanie przypominało jej o pierwszej randce z Kamilem i z początkami ich miłości. Marzyła, żeby ta miłość nie ustała i żeby w końcu zaowocowała malutkim Stochątkiem...

Nagle zza drzewa wyskoczył zdyszany Jakub i rzucił się Ani na szyje.

    -Kochanie! Czy to prawda? Czemu mi nie powiedziałaś? To wspaniałe!!!- krzyczał jak oszalały. Przyjaciółki spojrzały na siebie kompletnie zdziwione. - Nonie patrz tak słońce! Powiedz mi, naprawdę będę ojcem?!- krzyknął zwracając uwagę kilku starszych pań siedzących na ławce.
Tego było za dużo sytuacja komplikowała się jeszcze bardziej...

    -Ale jak... skąd ty...- wymamrotała Anna
    -Prevc wczoraj wieczorem był na spacerze w parku koło hotelu i słyszał jak mówiłaś Maćkowi, że jesteś w ciąży! To wspaniale!- powiedział i okręcił zdziwioną dziewczyną w koło.
    -To może ja was zostawię... chyba powinniście porozmawiać...- szepnęła Ewa
    -Nie, proszę zostań...to już zaszło za daleko... nie chciałam żebyś dowiedział się w ten sposób, ale nie mogę w to dalej brnąć... Kubuś...
    -Co się stało maleńka? W co nie możesz brnąć?- spytał zdziwiony
    -Kuba to nie Twoje dziecko...- odparła i ukryła twarz w dłoniach. Zdziwiony Kot nie mógł uwierzyć w to co słyszał... jego ukochana Anulka miała by mieć dziecko z kimś innym... miała by go zdradzić... teraz jak miał zamiar jej się oświadczyć...
    -Ale... ale jak... kiedy... z kim...?- spytał. Jego świat walił się z minuty na minutę... jeszcze chwile temu myślał, że zaczyna się nowy rozdział w jego życiu, że będzie miał prawdziwą rodzinę, dziecko... żonę...i nagle to wszystko pękło jak bańka mydlana...
    -To dziecko Maćka... przepraszam, nie wiem jak to się stało...- szepnęła i łzy stanęły w jej oczach.
Kuba długo patrzył na nią pustym wzrokiem, nie wyrażającym żadnych emocji... kolejny cios uderzył prosto w jego serce. Nic nic nie mówiąc pobiegł w stronę hotelu w tylko sobie znanym celu...

******

Witam was po długiejjj przerwie. Ten rozdział taki byle jaki, na rozgrzewkę, ale akcja niebawem zacznie się rozkręcać. Pozdrawiam <3
 

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział:) Ania w ciąży, Ewa nie może... Maciek szczęśliwy, Kuba wściekły coś mi mówi, że dojdzie do rozlewu krwi:))

    Świetnie, że wróciłaś, pozdrawiam i czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak wszystkie możliwe emocje an raz:)

      Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Obejdzie się bez rękoczynów ? Skomentuje więcej jak będę miała kompa. Bo na telefonie jest tak nie wygodnie:) Ale się cieszę, że wróciłaś! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok:)

      a czy dojdzie... myślę, że Kuba jet w takim stanie, że może wszystko zrobić :)

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Cześć! Wiem, że trudno jest wracać po przerwie, dlatego gratuluję, że wreszcie się udało :) I będę jak stara ciotka klotka apelować o poprawność pisania. Uwierz, dużo lepiej się czyta jak tekst jest dopracowany ortograficznie, interpunkcyjnie i graficznie.

    I jeszcze mi się nasuwa pewne pytanie - czy Peter Prevc rozumie język polski? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem wiem wiem ortografia i te sprawy obiecuję się poprawić od następnego rozdziału:)) Bardzo przepraszam, na swoje usprawiedliwienie powiem tylko, że to pierwszy rozdział po tak długim czasie i muszę się przyzwyczaić na nowo to takie pisania:)
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam:)

      Ps: A co do Prevca to w moim opowiadaniu będzie kumplował się z polakami ( co już nie długo będzie szerzej opisane) i coś niecoś tam zrozumiał:)

      Usuń