wtorek, 23 grudnia 2014

7. Po sezonie

        Bardzo ciężki sezon dobiegł końca, ale problemy jakie za sobą niósł nie rozwiązały się. W pierwszy dzień powrotu do kraju Ania miała porozmawiać z rodzicami, którzy o niczym jeszcze nie wiedzieli. Żeby ja wspierać Ewa i Kamil postanowili jej towarzyszyć. Maciej tez bardzo chciał być z ukochana, ale jego ojciec bardzo zdenerwowany tym co doniósł mu trener Kruczek wezwał syna na rozmowę.

O godzinie 16 Stochowie zjawili się u rodziców:

        - Moje dzieci kochane!- krzyknęła pani Krystyna i wycałowała każdego z osobna. - Kamilek nawet nie wiesz jaka jestem z Ciebie dumna!

        - No synu, to za rok złoto w Soczi i Kryształowa Kula jak tak dalej pójdzie!- dodał pan Bronisław i przytulił syna.

         - No a jak! Interesują mnie same zwycięstwa!- zakomunikował skoczek.- I dziękuję tato, za Twoje złote rady!
Młodzi weszli do pokoju gościnnego i zajęli miejsca na kanapie podczas gdy mama robiła herbatę i kroiła ciasto.

          -Myszka, a ty co taka nie tęga mina?- spytał ojciec.
Ania spojrzała błagalnie na brata i bratowa:

          - Tato musimy Wam coś powiedzieć...tylko błagam nie denerwuj się...- poprosił Kamil.

          -Co się stało?! Ktoś jest chory? Macie jakieś problemy?- spytał pełna najgorszych przeczuć.

          -Jestem w ciąży...- mruknęła Ania, a Ewa objęła ja ramieniem.
Bronisław i Krystyna popatrzyli na siebie ze zdziwieniem. Ania była taka młodziutka, nie miała męża, studiowała... To był stanowczo zły moment na dziecko.

          -Alee jak... Kiedy... Z kim?- spytała matka .

          -Ojcem jest Maciek...- wyjaśniła brunetka.

          -Kot?!- krzyknął ojciec

          - Tak...nie wiem jak to się stało...- łkała

          -Jak to nie wiesz?! Na litość boska czy on Ci coś zrobił?- pan Bronisław był pełen najgorszych przeczuć. 

          -Nie tato, spokojnie...- Ewa uspokoiła teścia.

          -To jakim cudem nie wiesz jak to się stało?! Przecież do dzieci trzeba dwojga...!- ojciec nie mógł zachować spokoju.

         -Tato... Ja się pogubiłam...Kuba potem Maciek... To tak szybko się stało...

         -Kochanie...- szepnęła matka i przytuliła nadal płaczącą przyszłą matkę. -Pomożemy Ci. Będzie dobrze.

         -Czy ja tu czegoś nie rozumiem...przecież o ile mnie pamięć nie myli do niedawna byłaś śmiertelnie obrażona na pana Macieja...- westchnął Bronisław.

          -Tato to się wszystko bardzo szybko zmieniło...- wyjaśniła Ewa. - Ta sprawa jest naprawdę bardzo skomplikowana i myślę, że teraz nie jest najlepszy moment, żeby o tym rozmawiać...

***

        Z Kubą nadal nie było kontaktu. Przepadł jak kamień w wodę. Gazety nie szczędziły sobie uwag I komentarzy na jego temat I ciągle rozpisywały się o tym gdzie on może być I co robić...

***

Wieczorem po powrocie od rodziców do domu Stochów zapukał nie kto inny jak Maciej Kot.

         -Odzywał się do was szanowny Jakub?- spytał gdy tylko Ewa otworzyła mu drzwi.

         -Nie... nie mów, ze nadal nie macie z nim kontaktu?!- krzyknęła wzburzona.

         -Ojciec go szuka, dzwonił na policje... Nie wiem co ten baran wymyślił, ale no przydało by się go zlokalizować.

          -Przecież Ania sobie nigdy nie daruje jak mu się coś stanie...

         -Ewka... Właśnie jak Ania? Mogę z nią pogadać?- spytał.

         -Jasne chodź, jest w salonie.- odparła blondynka.

Przyjaciele weszli do dużego pokoju, w którym Ania oglądała z Kamilem jakiś film.

         -Hej słońce.- powiedział Kot i pocałował dziewczynę w policzek, po czym męskim uściskiem ręki przywitał się ze Stochem.

         -O Maciek! Wiadomo co z Kuba?- spytała brunetka.

         -Aniu proszę, nie rozmawiajmy o nim.

         -Czyli dalej nic...- dziewczyna bardzo martwiła się o byłego chłopaka. 

         -Anka, jesteś Ty, jestem ja i Nasze dziecko i na tym się skup, a mojego brata zostaw w spokoju i się nim nie przejmuj, nie jest tego wart.- mężczyzna nie miał najmniejszej ochoty rozmawiać z dziewczyną o swoim bracie.

         -Maciek do jasnej cholery! Jak mam się nim nie przejmować?! Przepadł gdzieś, nie daje znaków życia, może coś sobie zrobił i to przeze mnie! Nigdy sobie tego nie wybaczę. Rozumiesz?! To jest Twój brat, jedyny brat... i nic Ci nie zrobił, zrozum, że to tylko i wyłącznie moja wina i możesz być na mnie zły, że tak długo mu tego nie wyjaśniłam. On nie jest niczemu winien... Maciek proszę znajdź go.- szepnęła.

Kot pokręcił głową i niechętnie obiecał, poszukać Jakuba.

***

        Łukasz Kruczek nareszcie mógł odpocząć po sezonie. Jego podopieczni dali mu nieźle w kości. Jak nie ciągłe zamieszanie, żarty, niedomówienia to nagłe zniżki formy, czy kontuzje. Bardzo się cieszył, że nareszcie może wrócić do domu, do żony; Agaty i dzieci; Ani, Kacpra i Michała. Ostatnią rzeczą jaką musiał dokonać przed wyjazdem na zgrupowanie było uporządkowanie papierów i podsumowanie sezonu.

Zabrał wszystkie potrzebne rzeczy i pojechał do zakopiańskiego biura. Zdziwił się, że okno na piętrze było otwarte, ale stwierdził, że trener kadry B; Robert Mateja nie zamknął jak podsumowywał sezon swoich podopiecznych dzień wcześniej. Przekręcił klucz w zamku i niepewnie otworzył drzwi. Jego oczom ukazały się rozrzucone po całym pomieszczeniu papiery i przewrócone krzesła. Powoli podszedł do biurka i krzyknął. Na podłodze leżał Kuba, a obok niego kilka pustych butelek po alkoholu wyjętym z barku i nie otwarte pudełko jakiś tabletek. 

      -Kuba! Kuba na litość Boską co ty tu wyrabiasz?!- krzyknął i potrząsnął chłopakiem.

      -Eee...o trener...co ja...co się stało...- mruknął otwierając oczy.

       -To ja chcę wiedzieć co się stało! Daję słowo, osiwieję z wami... na prawdę. To przechodzi ludzkie pojęcia, co ja tu z wami mam.- westchnął trener.- Wstawaj, no już, wstawaj! Idź się ogarnąć ja tu czekam, musimy porozmawiać.- dodał i popchnął skoczka w kierunku drzwi.

Piętnaście minut później Jakub siedział już w gabinecie na przeciwko zdenerwowanego trenera.

      -Możesz mi powiedzieć dlaczego od kilku dni się do nikogo nie odzywasz?! Ojciec zgłosił na policji Twoje zaginięcie, wszyscy Cię szukają, martwią się, Kuba! Jesteś dorosły, a zachowałeś się jak dzieciak. Wiem, że Maciek i Ania postąpili okropnie, ale nie możesz tak reagować...

      -Masz racje...- szepnął i ukrył twarz w dłoniach.

      -Co ty w ogóle tu robiłeś? 

       -Ja... ja nie wiem... nie pamiętam... wyjechałam... uciekłem... tabletki... alkohol...Boże, co ja chciałem zrobić...-mówił bez składu kręcą głową z niedowierzaniem.

       -Nawet nie mów co chciałeś zrobić, oszczędź mi tego. Posłuchaj, tylko uporządkujemy ten bajzel i zawiozę Cię do domu. Twoi rodzice już pewno odchodzą od zmysłów.

       -Dobrze...

***

Trzy tygodnie później:

      Wszyscy odetchnęli z ulgą, kiedy Łukasz przywiózł Jakuba do domu. Jednak nie oznaczało to zawieszenia broni między braćmi. Wręcz przeciwnie- konflikt zaostrzył się do tego stopnia, że Maciej musiał wynieść się z domu, a Kamil pod wpływem próśb i gróźb ze strony Ani i Ewy zgodził się go przyjąć pod swój dach. Oczywiście nie wróżyło to niczego dobrego. 
Wspólne mieszkanie, a raczej codziennie spotkania Ani i Maćka były powodem ciągłych sprzeczek między nimi. Sytuacja ta nie wpłynęła dobrze również na Ewę i Kamila. Pani fotograf ciężko znosiła fakt, że ciągle nie udaje jej się zajść w ciążę, a brak wsparcia ze strony męża nie poprawiał sytuacji.
       Pewnego felernego ranka, miarka się przebrała. Ewa zeszła do kuchni i zastała Anie na kłótni z Maciejem i Kamilem, który z początku starał się ich uspokoić, ale ostatecznie dał się wplątać w awanturę. Blondynka nie wytrzymała i uciekła do ogrodu trzaskając mocno drzwiami. Nie mogła zrozumieć jak to się stało, że jeszcze miesiąc temu byli z Kamilem, szczęśliwym, udanym, zgodnym małżeństwem, a Ania stanowiła takie dopełnienie ich szczęścia i promyk radości w ich życiu. Teraz wszystko się wywróciło...to siostra jej męża jest w ciąży, a nie ona, w dodatku ojcem dziecka jest Maciek, z którym przecież tak długo nie mogli dojść do porozumienia. Jak by tego było mało, młody skoczek śmiertelnie pokłócony z bratem zamieszkał pod ich dachem, co wydawało się dobrym rozwiązaniem, ale z czasem było coraz bardziej nie do zniesienia. 
Usiadła na ławce pod starą, rozłożystą jabłonią i otarła łzy z policzków. Chociaż była połowa kwietnia, to sypał śnieg, a termometr wskazywał kilku stopniowy mróz, a ona wybiegła z domu bez kurtki. Zaczęła drżeć z zimna, ale nie miała sił, aby wrócić do domu, do krzyków, wiecznych kłótni i problemów.

       -Ewa, Ewuś... co się stało?- Kamil podbiegł do żony i zarzucił kurtkę na jej ramiona. -Czemu tu siedzisz? I to bez kurtki... zimno jest, przeziębisz się... kochanie.- szepnął i czule ją przytulił.

      -Kamil nie widzisz co tu się dzieje?! Ciągle się ktoś kłóci... jak nie Anka z Maćkiem to ty z nim. Cholera Stoch tak nie można żyć... Ja już nie daję rady rozumiesz?- kolejna porcja łez zalała jej twarz.

      -Mam Ci przypomnieć, że to ty najbardziej nalegałaś na to, żeby On się tu wprowadził. Ja jako jedyny byłem przeciwny.

       -Błagam nie zaczynaj znowu. Wiem, teraz już wiem, że to była nienajlepsza decyzja, ale już tego nie cofnę. Proszę Cię porozmawiaj z nimi, bo ja już nie mam sił. Ania jest w ciąży, nie może się denerwować... ale najwyraźniej ona tego nie rozumie. Gdybym ja...Kamil... gdyby nam się w końcu udało...- kolejny raz zalała się łzami. 

       -Ciii... nie płacz... wszystko będzie dobrze...- Stoch starał się pocieszyć żonę. -Jutro mam wizytę u lekarza, może to moja wina... przekonamy się i zrobię wszystko, żeby się udało.- zapewnił.

Wrócili do domu. Zdenerwowany Kot siedział na kanapie i nerwowo zmieniał kanały, a zapłakana Ania siedziała na schodach. Kamil podszedł do szatyna i wyłączył telewizor, a Ewa zaprowadziła siostrę męża do sypialni. To był moment na szczerą rozmowę, która była od tak dawna potrzebna.

      -Słuchaj, jesteś w moim domu i tak być nie może! Nie pozwolę Ci, żebyś ciągle denerwował moją siostrę. Ona potrzebuje spokoju, a nie ciągłych kłótni i wyrzutów...- westchnął mistrz i spojrzał na młodszego kolegę z wyrzutem.

      -Ona ma dalej wyrzuty... ciągle martwi się o Kubę i nie może sobie wybaczyć, że doprowadziliśmy do takiej sytuacji...a ja mam już tego dość. Rozumiesz! Zdaję sobie sprawę, że w jej stanie nie powinna się denerwować, ale nie jestem w stanie żyć z nią, ciągle słysząc o moim nieszczęsnym braciszku i jego zranionych uczuciach... - odparł Maciej.

     -Może powinniście się w końcu spotkać w trójkę i szczerze porozmawiać. Sam widzisz, że tak dłużej nie pociągniemy, proszę zrób z tym coś. Na litość Boską Maciek jesteś facetem, ty powinieneś wziąć to w swoje ręce. Niedługo zostaniesz ojcem, a zachowujesz się jak szczeniak! Ogarnij się człowieku.- powiedział Stoch i wyszedł z salonu.

***

Taki rozdział trochę o niczym, no ale trudno:/ Życzę Wam Zdrowych, Wesołych Świąt, spędzonych w gronie rodziny <3 

Buziaki :*

Ps. Chciałam bardziej dramatycznie poprowadzić wątek zaginionego Kuby, ale z racji tego, że są święta postanowiłam być bardziej delikatna :)

z dedykacją dla An Agiki :)

poniedziałek, 1 grudnia 2014

6.Planica- wytrzymałości granica

       -Ty kretynie! Jak mogłeś?! Odpowiadaj jak mogłeś to zrobić?!- Kuba popchnął młodszego brata - Jesteśmy braćmi, tak się nie robi! Ania jest całym moim światem, a ty to wszystko spieprzyłeś!!!- krzyczał.
     
       -Ja ją kocham, a Ona mnie i już tego nie zmienisz! Widocznie byłeś za słaby w łóżku, albo nie dałeś jej tego czego chciała!- Maciek oddał Kubie z całej siły.-Nie widziałeś, że coś jest nie tak?! Cholera jasna, przecież ona nie umiała, tak żyć. Ograniczałeś ją!- Tego było za wiele, Jakub wziął zamach i uderzył brata, tak że z jego nosa, nagle popłynęła stróżka krwi.

       -Zrobiłeś dziecko mojej dziewczynie! Rozumiesz co to znaczy?! Mojej dziewczynie! Chciałem się jej oświadczyć, wziąć z nią ślub, zamieszkać, zostać ojcem jej dzieci! A ty co zrobiłeś! Nienawidzę Cię! 
       
         -To ja nienawidzę Ciebie jesteś nikim!
     
         -Raz, jedyny raz udało mi się osiągnąć to czego Tobie się nie udało, ale oczywiście musiałeś mi to odebrać! - Bracia na dobre zaczęli się bić i okładać tym co podeszło im pod ręce.
Nagle do pokoju wbiegł zaalarmowany krzykami trener Kruczek, a za nim Kamil, Ewa i Ania. 

        -Co tu się dzieje?! Kuba! Maciek!- wrzasnął szkoleniowiec i odciągnął starszego z braci na bok, podczas, gdy Kamil zajął się młodszym.
     
         -I ty szmato jeszcze masz czelność tu przychodzić!!!- Jakub nie krył złości.
     
        -Coś ty powiedział o mojej siostrze!- Kamil puścił Macieja i sam uderzył chłopaka w twarz-  Nie pozwolę jej obrażać!
       
       -Kamil ty też już całkiem zwariowałeś?! Spokój ma tu być w tym momencie! Czy ja mam do czynienia z dorosłymi mężczyznami, czy z chłopcami z piaskownicy!
       
       -Błagam uspokójcie się... nie rozwiążemy tej sytuacji pięściami...- powiedział Ewa i przytuliła płaczącą bratową.- Nie pomyśleliście, że stres w takim stanie jej zaszkodzi!- dodała
       
         -W jakim stanie?! Czy ja o czymś nie wiem?!- spytał wzburzony Kamil.
         
        -Stop! Najpierw wy dwaj pójdziecie ze mną do Winiarskiego, a potem widzę was wszystkich u mnie w pokoju! Musimy sobie chyba coś wyjaśnić.- zarządził trener. 

Bracia Kot niechętnie poszli ze swoim szkoleniowcem do kadrowego lekarza.
        -Anka o co chodzi?!
     
        -Kamil nie krzycz na nią... usiądź... zaraz się wszystkie dowiedz tylko się najpierw uspokój... i ty też mała. Spokojnie.- powiedziała Ewa 
     
        -Te dwa kretyny się pobiły, jak znam świat to pewno o moją siostrę, ty mówisz, że w jej stanie nerwy jej zaszkodzą i niby jak mam się uspokoić?! Powiecie mi w końcu co się stało?
       
       -Jestem...jestem...jestem w ciąży...-Ania powiedziała przez łzy- To dziecko... Maćka, Kuba się dzisiaj dowiedział... bałem się... bałam się im powiedzieć...- wyszeptała.
Stoch patrzył na nią przez chwilę ze zdziwieniem. Wszystkie mógł się spodziewać, ale nie tego, że jego ukochana młodsza siostra skłóci ze sobą dwóch braci, a z jednym z nich będzie miała nieślubne dziecko...
Bez słowa podszedł do niej i mocno ją przytulił. 
       
         -Ciii ju nie płacz... wszystko się jakoś ułoży... jesteśmy z Tobą- pamiętaj i zawsze będziemy...- powiedział o otarł dłonią łzy z jej policzka.

***

Łukasz tak jak zapowiedział, przeprowadził poważną rozmowę z braćmi Kot i wszystkimi zamieszanymi w konflikt. Cieszył się, że to sezon się kończy, bo relacje w kadrze bardzo się pogorszyły.


Wieczorem atmosfera nadal była napięta. Ania siedziała w pokoju i płakała, Maciek ją pocieszał, a Kuba wrócił do domu pierwszym samolotem. Kamil korzystając z okazji, dla uczczenia kolejnej rocznicy ich pierwszego spotkania i dla rozładowania atmosfery zabrał Ewę na romantyczna kolacje do tej restauracji, w której zjedli pierwszy wspólny obiad. Kobieta z początku protestowała, ale kiedy młodszy Kot obiecał, że zajmie się, siostrą mistrza pod ich nieobecność, zgodziła się.

         -Kochanie, bardzo bym chciał żebyśmy dzisiaj nie rozmawiali ani o naszych problemach, ani o problemach Anki...

       -Tez bym bardzo chciała się od tego oderwać... Cały ten zgiełk...ehhh szkoda mi jej, ona jest taka młodziutka, a Maciek taki nie stały w uczuciach...boje się o nich - szepnęła i wtuliła się w silne ramiona męża.

        -Wiem, ze bardzo chciałabyś być na jej miejscu... Będziesz kiedyś wspaniała matką...

     - Kiedyś... Kamil ja się tak boje, że to nigdy nie nadejdzie...- po policzku blondynki spłynęła pojedyncza łza.

     -Popatrz na mnie.- poprosił skoczek i lekko uniósł jej podbródek- Zrobię co w mojej mocy, żebyśmy mieli dzidziusia, pójdę się leczyć jeżeli to moja wina, a jak się nie uda, choć mam nadzieje, ze do tego nie dojdzie to zawsze pozostaje nam adopcja...- oświadczył i złożył na jej ustach delikatny pocałunek.
Oczy Ewy niebezpiecznie się zaszkliły, miała wielka nadzieje i głęboko wierzyła, że wszystko się jakoś ułoży.

      - Kochanie, ale zajmiemy się tym po sezonie...- kontynuował mistrz świata- Puki co zajmijmy się tym co tu i teraz... wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują na to ze Twój mąż, będzie na podium generalki i coś mi mówi, ze Ty- uznany fotograf zafundujesz mu jakąś ekskluzywną sesję zdjęciową.- powiedział, czym wywołał lekki uśmiech na twarzy zony.

       - Jak mój mąż, pokaże na co go stać w ostatnich konkursach to kto wie, kto wie...- Ewie poprawił się humor.- Oj oby Łukasz z wami do końca nie osiwiał i nie postanowił was zostawić w następnym sezonie, bo wiesz chodzą słuchy, ze Niemcy i Austryjacy chcą go podebrać, a mojego błyskotliwego męża ktoś jednak musi przygotować do Soczi.- zaśmiała się i posłała mu figlarny uśmiech, który tak uwielbiał.

 ***

      Ania siedziała wtulona w Maćka, bardzo bolała ją ta sytuacja. Miała wyrzuty sumienia, że doprowadziła do takiej sytuacji, że zwodziła Kubę tak długo. 

      -Proszę, nie płacz już...ciii... nie przejmuj się moim bratem, kiedyś mu przejdzie. Ważne, że jesteś teraz tu ze mną i z naszym maleństwem...

      -Na prawdę się cieszysz, że zostaniesz ojcem?- spytała zdziwiona. Przecież zachwiała idealny świat bez zobowiązań, Kota Księżniczki ze skoczni. On musiał dorosnąć, szybciej niż przypuszczał, musiał wziąć odpowiedzialność za Anię i ich dziecko, które miało przyjść na świat za 8 miesięcy...
  
       -Kochanie, przyznaje na początku to był dla mnie szok, ale teraz widzę, że jesteś kobietą mojego życia, a dziecko tylko przypieczętuje nasz związek. Kocham Cię i nigdy nie opuszczę. Zobaczysz wszystko się ułoży, rodzice się ucieszą, Kamil i Ewa na pewno będą nas wspierać...- szepnął.

       -Tak bardzo bym chciała, żeby to co mówisz było prawdą. Boję się co ojciec powie jak się dowie. Boję się, że Ewa tego nie zniesie, przecież to ona miała być w ciąży, nie ja... jak to się wszystko zagmatwało...i jeszcze Kuba... nigdy sobie tego nie daruje, jak mogliśmy go tak skrzywdzić...

         -Aniu, nie myśl już o tym, dziecko jest teraz najważniejsze i na nim się skupmy!- zarządził i pocałował ją w policzek.

***

    Kamil i Ewa wrócili do hotelu po 23. Taki wieczór był im bez wątpienia bardzo potrzebny. Ostatnie miesiące nie były dla nich proste, ale udowodnili, że ich miłość przetrwa wszystko. 

Blondynka po cicho wślizgnęła się do pokoju, jej oczom ukazała się śpiąca Ania i trzymający ją za rękę, przysypiający Maciej:
       
        -Maciuś i co z nią?- spytała
   
        -Strasznie się zdenerwowała, boi się o Kubą, o dziecko... nie za wesoło. Nie mogła biedna zasnąć, więc z nią zostałem.- wyjaśnił ziewając.

        -Dziękuję, że tak poważnie podchodzisz do sprawy. Sytuacja na prawdę nie jest prosta, ale... obiecaj mi proszę, że nie zawiedziesz Ani, obiecaj, że z nią zostaniesz na dobre i złe i zajmiesz się nią i dzieckiem.- szepnęła trzymając go za rękę.

        -Obiecuję! Ania jest dla mnie najważniejsza i nikt ani nic tego nie zmieni.- odparł i wyszedł z pokoju.

Ewa wiedziała, że jest jeszcze jedna sprawa, którą trzeba było wyjaśnić- Kuba. 
Chłopak wyjechał tak na prawdę nic nikomu nie mówiąc, nie odzywał się, nie wiadomo gdzie się udał, co się z nim stało. Żona Stocha wiedziała, że jest już późno, ale mimo to zabrała telefon i wymknęła się do łazienki. Wybrała numer starszego Kota i niecierpliwie czekała, na jakiś odzew w słuchawce. 
Jakub jednak nie odbierał...

***

      Rano wszyscy wstali z mieszanymi uczuciami. Ania się trochę uspokoiła, ale zaczęły męczyć ją mdłości więc zanosiło się na to, że razem z Ewą nie pójdą kibicować chłopakom pod skocznią. 
Ku przerażeniu żony Kamila Kuba nadal się nie odzywał, a Jego rodzice również nie mieli od niego żadnych informacji. 
Wścibscy dziennikarze zaczęli się oczywiście rozpisywać o bójce w polskiej drużynie między braćmi i spekulowali na temat jej powodów. W wywiadach wszyscy starali się   omijać ten temat, ale przy uporze takich osób jak np. pan Szczęsny, który drążył i drążył nie była to w cale taka łatwa sprawa. 

***

I stało się- ostatni konkurs w sezonie 2012/13 został oficjalnie zakończony, wręczeniem Kryształowej Kuli Gregorowi Schlierezauerowi. Kamil został szczęśliwym posiadaczem tytuły trzeciego najlepszego skoczka sezonu.
Stan Ani nieco się poprawił i po konkursie razem z bratową udała pod wielką Velikanę, pod którą odbywała się coroczna impreza na zakończenie sezonu. Reprezentanci, każdego kraju, przywieźli ze sobą jakieś tradycyjne potrawy z ich ojczyzny, a żony i partnerki skoczków zadbały o cała oprawę i przebieg zabawy.

***

Jakub Kot czuł się oszukany i wykorzystany przez najbliższe osoby. Nie umiał zrozumieć jak jego brat i jego dziewczyna mogli się spotykać za jego plecami. Bał się myśleć ile to trwało. Życie traciło dla niego sens... Kiedy poznał Anię myślał, że los w końcu się do niego uśmiechnął... ona piękna, młoda, zdolna, wiecznie uśmiechnięta... taką jak sobie wymarzył. Mimo początkowej wpadki, szybko złapali dobry kontakt i na prawdę myślał, że coś z tego będzie, jednak okrutny los... a może okrutny brat chciał inaczej.

Wrócił ze Słowenii najszybciej jak się dało i nie odzywał się do nikogo. To było dla niego za wiele, jeszcze w samolocie podjął dramatyczną decyzję...

***

Bardzo przepraszam wszystkich za błędy jakie przeoczyłam w tym rozdziale, ale pisałam go w szkole i w drodze ze szkoły w autobusie na telefonie:)

Jak tam wasze nastroje po pierwszych konkursach? Ja wierzę, że chłopcy szybko się podniosą i mam nadzieję, że Kamil szybko wróci.

Pozdrawiam <3